sobota, 22 lutego 2014

Imagin: Walentynki. *o* (cz. V - Last part)

Wysiadam z samochodu, obchodzę go dookoła i otwieram jej drzwi. Stanąłem pod jej ulubioną restauracją - wiedziałem, że wszystkie Nando's będą oblegane przez fanów i paparazzi. Podaję jej dłoń.
Wysiada i rozgląda się. W jej oczach stają łzy. Ociera je wierzchem dłoni.
 - Idziemy? - łapię ją za nadgarstek.
Kiwa głową.
Wchodzimy do środka. Bucha w nas ciepłe powietrze ze środka.
Podchodzimy do pierwszego lepszego stolika.
Odsuwam jej krzesło, po chwili już okrążam stolik.
Nerwowo poprawia sukienkę, gdy siadam. Wygląda przepięknie.
Wołam kelnera.
Podchodzi.
Składamy zamówienia. Staram się o niczym nie myśleć i chyba mi wychodzi. Gdybym zaczął o czymś myśleć, o czymkolwiek... pewnie bym się rozpłakał.
Kelner przynosi szampana. Nalewa nam do kieliszków.
 - To... co oblewamy? - pytam, unosząc kieliszek.
 - Może nic?
 - Tak nie można, trzeba coś oblać.
Marszczy brwi w ten charakterystyczny sposób, kiedy się nad czymś zastanawia.
 - Życie... - szepcze w końcu. - Nasze - unosi kieliszek w stronę mojego.
Stukamy się.

_______________________________________________________________
Takie coś krótkie mi wyszło... Mam nadzieję, że jest dobre, bo więcej nie dam rady napisać.
Przepraszam, że dopiero teraz, ale mam szlaban, a dziś... rodzice poszli na impre. ^^
Do zobaczenia! Za jakiś czas.... xx
Każdy kom. mile widziany!