czwartek, 12 września 2013

Kochałem tylko jedzenie i... (cz. II wer. II)

WERSJA Z HAPPYENDEM.
*Dom Nialla w Londynie, rok 2017.*

"Niall, co robisz?" Znowu to samo pytanie. Znowu zadał je Harry. Znowu siedzę. W tym samym miejscu. Znowu taka sama odpowiedź. Z moich ust. Czyli: "Czekam". Kolejne pytanie. Tym razem chce wiedzieć. Na co czekam. Wskazuję mu podbródkiem telefon. Leżący na łóżku. Już wie. O co chodzi. Przychodzi tu codziennie. Codziennie zadaje to pytanie. A ja codziennie odpowiadam to samo. Bo nikt jeszcze nie zadzwonił. Nikt. Wiem, że to jest. Jak czekanie na powtórne przyjście Jezusa. Ale jestem pewien. Że ktoś prędzej, czy później zadzwoni. Ktoś. Z informacją, gdzie ona jest. Ale póki, co muszę czekać i być cierpliwym. Bo bez tej cierpliwości. Chyba bym się już zabił. Ale nie chcę tak kończyć. Bez zobaczenia jej. Wolałbym umrzeć. Patrząc na nią.
Wreszcie dzwoni. Odbieram. Słyszę dziwny głos. Kobiecy głos. Który krzyczy. Coś w niezrozumiałym języku. W tle słychać głosy dzieci. W końcu odzywa się do mnie. "Znam username dziewczyny, której szukasz. Siedziała koło mnie na waszym koncercie." Bożę, TAK. O takie coś właśnie mi chodziło. Podaje mi username i się rozłącza. Czym prędzej wpisuję twitterowy username. I moim oczom. Ukazuje się. Długa lista. Podobnych usernames. Wchodzę w pierwszy lepszy profil. To ona. Dotykam palcem ikonki. I nie mam już wątpliwości. Idę w dół. Patrzę na jej ostatnie tweety. Ostatniego napisała. Ponad rok temu. Załamuję się. Daję jej follow. Piszę na dm: 'do u live?'. Nie odpowiada. Rzucam telefon. Znowu na łóżko. I czekam. Czekam na jakąkolwiek odpowiedź z jej strony.
***
Siedziałem. Na tym samym stadionie. W tym samym miejscu. Co ona. Trzy lata temu. I myślałem. O całym moim życiu. Całe swoje życie. Szukałem jej. Nic nie odpisała. Szkoda Ale trzeba czekać. Przejrzałem już. Wszystkie jej tweety. Co roku. Wchodziła na dwa dni. I się rozpisywała. Znowu mi. Telefon zadzwonił. Odebrałem. "Niall, jak się trzymasz?" Mama. "Znalazłem ją, ale nie odpowiada." "Bądź cierpliwy." Rozłączyła się. Miałem ochotę płakać. Jednak nie teraz. Nie w tym momencie. A najlepiej. Nigdy więcej. Tyle już wypłakałem. Że starczy. Posiadanie jej numeru telefonu wiele by zmieniło, prawda, Niall? O tak, bardzo wiele. Nawet nie wiesz. Jak bardzo. Wszedłem na TT. A nuż, ktoś się domyślił. Nie. Jeszcze raz. Odwiedziłem jej profil. Nowy tweet. Znowu do mnie. 'Niall, I'm livin'.' Początkowo to. Do mnie nie dotarło. Jak niegdyś to. Że może umrzeć. Włożyłem telefon. Znowu do kieszeni. I nadal tak siedziałem. Co ona napisała? Wyjąłem telefon po raz drugi. Po raz drugi tego dnia odwiedziłem jej profil. Tym razem. Zupełnie inny tweet. 'let's meet in the same room tomorrow.' Odpisałem 'ok'. W zamian dostałem uśmieszek.
***
Zaczęło padać. Nie przejąłem się tym. Zaraz i tak. Zamkną dach. Chyba pora się zbierać. Wstałem z trawy. I zacząłem iść. Do tego samego hotelu. Do tego samego pokoju.
***
Byłem sam. Tylko ja. Telewizor. Tamta kanapa. I tamto łóżko. Wszedł Harry. Tylko on wiedział, gdzie jestem. Tylko jemu powiedziałem. Powiedział. Że mam wracać. Do chłopaków. Zignorowałem go. Zamiast mu odpowiedzieć. Uśmiechnąłem się do niego szeroko. Zapytał. O co chodzi. Pokazałem mu interakcje. "Ona żyje!" Wykrzyczał. A po moich polikach. Znowu popłynęły łzy. Ale tym razem. To były łzy szczęścia.
***
Poszedłem do łazienki. Nadal tam pachniało. Tym samym mydłem. Wziąłem z tamtąd. Koszulkę. Koszulkę z napisem: "I Love Every Crazy Mofos". Chciałem ją jej pokazać. Wyszedłem. Położyłem się spać.
Budzę się. Ktoś koło mnie leży. No, tak. To ona. Uwielbiam się przy niej budzić. Dawniej myślałem, że zostanę sam. Jako jedyny. Ale nie. Los się do mnie uśmiechnął. I postawił na drodze. Kogoś takiego. Jak ona. Kocham. Jej zapach. Jej włosy. Jej wszystko. Zakochałem się w niej. Bo była. Zabawna. Słodka. I tyle przeżyła. I tak już zostanie. Obracam na palcu srebrną obrączkę. A ona wtula się we mnie. Całuję ją w czubek nosa. A o tym nikt nie musi już wiedzieć..


___________________________________________________________________----
Przepisuję już z kartek trzecią część. :D Cieszycie się?
Dwa komentarze i wstawiam. ;3

4 komentarze:

  1. Lubię tą wersję z happyendem, bo na niej nie płaczę :D
    Dawaj następną :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie czytałam tego bez happyendu, bo takich nie lubię. Wolę te z: i żyli długo i szczęśliwie.
    Co do historii to jest niesamowita, taka magiczna na swój sposób :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta wersja jest lepsza!! Bo jest happy end ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe zakończenie <3 Lepsza wersja :)

    OdpowiedzUsuń