WERSJA BEZ HAPPYENDU.
*2017 r. dom Nialla w Londynie.*
"Niall, co robisz?" Znowu to samo pytanie. Znowu zadał je Harry. Znowu siedzę. W tym samym miejscu. Znowu taka sama odpowiedź. Z moich ust. Czyli: "Myślę". Kolejne pytanie. Tym razem chce wiedzieć. O czym myślę. Kolejna taka sama odpowiedź. "Co by było, gdybym..." I po raz kolejny mi przerywa. Słowami: "Niall, przestań, rozumiesz? Przestań się zadręczać." Tym razem, to ja pytam: "Czemu?". "Bo co się stało, to się nie odstanie" słyszę. Wychodzi. Trzaska drzwiami. Znowu zostaję sam. "Ale jak? Jak mam się nie zadręczać, Harry? Jak tego nie robić?" Te pytania, znowu uciekają z mojej głowy. Być może. Gdybym powiedział to wcześniej. Nie doszłoby do tego. Ale tego nie zrobiłem. A czemu? Hmm... no, nie wiem... bo JESTEM IDIOTĄ? "Co. Ja. Robię." znowu ta sama myśl. Zamiast wyjechać gdzieś. I odpoczywać. Siedzę u siebie. Nie rozumiem kompletnie. Jak mogłem tyle czekać.
***
Siedzę. Na tym samym stadionie. W tym samym miejscu. Co ona. Trzy lata temu. I myślę. O całym moim życiu. Całe swoje życie. Szukałem jej. A gdy już ją znalazłem. Spieprzyłem wszystko. Przez tylko ten tydzień. Spadło mi osiem kilogramów. Mimo, że jem. Może nie tak dużo. Jak wcześniej. Ale jem. Siebie tylko tym niszczę. Tym uczuciem. Walę z pięści w murawę. Raz. Drugi. Trzeci. Póki nie zdzieram sobie skóry. Zahaczam o coś palcami. Wstążka. Biała wstążka. Biała, brudna, rozerwana wstążka. Z napisem. "@*******" Jakiś username. Z twittera. Wyjmuję telefon. Wpisuję username. To była ona. Uśmiecha się do mnie z ikonki. Nagle poczułem przyspieszone bicie serca. Nawet nie wiem, kiedy. "Może jeszcze żyje!" Zobaczyłem jej ostatnie tweety. Ostatni wpis. Był przed rokiem. I to. W dodatku. Do mnie. Napisała: "I luv u @NiallOfficiall". I to był koniec. Poczułem łzy na policzkach. Nawet nie wiem, kiedy. Wszystko zniszczyłem. Bo nie odpisałem. Powinienem był odpisać. Cokolwiek. A zamiast tego. Co zrobiłem? Nic.
***
Zaczyna padać. Nie przejmuję się tym. Zaraz i tak. Zamkną dach. Chyba pora się zbierać. Wstaję z trawy I wracam. Do tego samego hotelu. Do tego samego pokoju.
***
Tam. Już czeka na mnie Harry. Tylko on wie, gdzie jestem. Tylko jemu powiedziałem. Mówi. Że mam wracać. Do chłopaków. Ignoruję go. Zamiast mu odpowiedzieć. Mówię mu. Że kochałem tylko jedzenie i @********. Ale to było dawno. Jedzenie straciło dla mnie sens, a ona nie żyje.
***
Siedzimy. Razem. Przed telewizorem. Ukrywam swoje uczucia. Głęboko w sobie. Doskonale wiem. Że jak sobie pójdzie. Wszystko opuści moje ciało. Chyba pora przestać. Się użalać nad sobą. "Jesteś głodny?" Kręcę głową. Wstaje. Wychodzi. Zostaję sam. Ale tylko na chwilę. Podciągam kolana pod brodę. Wyjmuję telefon. Dzwonię. "Co ja mam teraz zrobić?". "Niall, zrób to, co uważasz za zgodne z tym, co mówi ci twoje serce." Rozłącza się. Mama. Znowu zostaję sam. Przed koncertem się dowiedziałem. Że więcej jej nie zobaczę. Potem ryczałem. Cały koncert. Wszyscy pytali. Czemu płaczę. A ja nie mogłem. Nie mogłem nic powiedzieć.
***
Nadal tak siedzę. Kiedy Harry wraca. Podchodzi do kanapy. "Wiesz.. Z tobą naprawdę jest coś nie tak, skoro nie jesteś głodny." Podnoszę na niego. Oczy pełne łez. Siada obok. Odwracam głowę. W zupełnie inną stronę. Więcej się nie odzywa. Łzy wyciekły na policzki. Ale udaję. Że ich tam nie ma. Żałuję jedynie. Że się jej nie oświadczyłem.
****
Dziś nie czuję już tego. Tego uczucia. Taka jest kolej rzeczy. Człowiek się rodzi. Żyje do pewnego momentu. A potem umiera. Każdy kiedyś umrze. Ale ja chciałem. Chciałem ją zatrzymać. Nie udało się. Trzeba żyć dalej. Dalej wzrokiem szukać. Szukać osoby. Osoby na której będzie ci zależało. Tak jak na tej jedynej..
Czytając to popłakałam się. Świetnie piszesz!! Po prostu mega!! ♥
OdpowiedzUsuńJejciu :c To było wspaniałe! Ja też się popłakałam :c Cudo :c <3
OdpowiedzUsuń